kto mieczem wojuje...


Potakiwałam swoim Rodzicom, gdy mówili 'Marlena' (wiedziałam, że będzie poważnie, bo dla mich  rodziców jestem Małą a moje imię słyszę niezwykle rzadko), 'nie zaczepiaj g...., bo śmierdzi, ty nic nie pisz. Zostaw.' Zostawiłam. Nie pisalam. Dusiłam się. Milczałam i czekałam. W końcu po tylu latach odetchnęłam z ulgą.  Bardzo dziękuję Wszystkim, którzy wierzyli we mnie i nie zwatpili ani na chwilę. Ja sama już wątpiłam w siebie, czy wszystko pamiętam. Jakim czlowiekiem jestem.  Po czym wymienam nazwy kolumn w starożytnej Grecji i tłumaczę kilka słów na języki obce i wtedy się upewniam, że pamiętam. Czuję też tak samo. Smuci i cieszy mnie to samo co kiedyś. W tym wszystkim nie chodzi tu o chodzenie, tylko o dumę. Nie mam do nikogo żalu. Po tylu latach wstydu mogę z  dumą mieć podniesiona głowę. Była to dla mnie tuż po tym  o kogo walczyłam sprawa priorytetowa. 
Małżeństwo to dla mnie dwie osoby. Relacja, do której nie wpuszczasz nikogo innego. Intymność w zwiazku to normalna sprawa. Do tej relacji czasami wkrada się nuda. Nuda, którą w bezczelny sposób wykorzystał P. W wielu oczach widziana bylam być może jako kobieta lekkich  obyczajów, a ja z pokorą znosiłam te cięgi, bo na końcu widziałam swój cel. Moje dzieci. Dla dzieci toczyłam ta walkę, bez rozlewu krwi. Dałam się na maksa upokorzyć. Zrównać z ziemią. Gdyby trzeba było, to pod tą ziemię bym weszła byleby tylko im nie spadł włos z głowy. 
Na mojej drodze Bóg postawił osobę, której niesamowicie zaufałam. Tak to już jest, że się przy  kimś czujesz swobodnie, bezpiecznie niemalże jak u mamy. Byla to Pani Prokurator, jej bajek sprzedawać nie śmiałabym. Za składanie fałszywych zeznań groziła mi kara. Za powiedzenie prawdy nagroda, w postaci prawdy. Długo musialam na tą prawdę czekać, ale się doczekałam. Długo musialam chować głowę w piasek z poczucia wstydu i nastawiania drugiego policzka, jednak wiedziałam po co to wszystko.  To nie moje życie jest brudne, pełne obrzydliwosci, tylko Jego. Ja owszem wpadłam w  jego sidła. Żeby się z tego uwolnić dlugo musialam walczyć z poczuciem wstydu i strachu. Jestem wolna. Kilka dni temu odwiedziła mnie osoba, która  nie jest ze mną w stałym kontakcie ale, dla której nie wstydzę się mowic. Mowilam i mowilam a ona słuchała i powiedziała czemu ja tak spokojnie o tym mowie, ze ona by nie dala rady a ja jej mowie, że osiagnelam w związku z tą sprawą taki stan, który mogę porównać do zeszłorocznego śniegu. Tez nie pamiętam, czy rok temu o tej porze śnieg był, czy nie i malo mnie to obchodzi.
Pragnę powiedzieć, że prokuratura nie zajmuje się udowadnianiem niewierności małżeńskiej, bo gdybym tak powiedziała, to minęłabym się z prawda. Chodzilo o możliwość popełnienia przez lekarza przestepstwa i uznanie mnie za samobojczynie i zamiast wykonanie badan, zlecenie plukania żołądka.  Po wywiadzie z Mezem lekarz tak sobie zalozyl, powazna klotnia, to chec popełnienia samobójstwa.  Nawet nie bral udaru pod uwagę. Między wierszami latwo wyczytać, jak ja wedlug P moglam prowadzic rozwiazle życie i tak ostro mogłam zareagować na wiesc o tym, ze P byl tego dnia u K. On utrzymywal, ze byl u niej po srubki do kupionej bramki, jako dowód mial rozmowe z ta osoba. Moze i byl po te bramki ale nie tylko. Wkrecal coś innego u kolezanki...  Majac dwoch szwagrow w jednej wsi I tescia kilka godzin szuka srub u kolezanki z pracy. Po moim telefonie do niego, wraca i się wyprowadza. A ja laduje nieprzytomna na kanapie. Ot taki scenariusz. W roli głównej ja i on. Jedyny świadek (aktor): Wojtuś. Większą część akcji spi.  Nic groznego, jestem tylko przewrazliwiona  i skoro wedlug niego prowadzilam rozwiazle zycie po jaka cholere miałabym się wkurzac na jego skok w bok. Dzis ty, jutro ja. Parodia. Lekarz uznal, ze się trułam. W każdym razie wszystkim ciekawskich i wierzących w bajeczki P zapraszam do fascynującej lektury z prokuratury liczącej kilkadziesiąt stron, podejrzenia lekarza o chęć popełnienia samobójstwa (tej wersji nie mam jeszcze na papierze, tylko elektroniczne).  Czuję się wolna i czysta, bo pisanie z MĘŻEM o seksie nie czyni ze mnie damy lekkich obyczajów ale utrzymywanie i sprzedawanie  bajki dla swojego ojca, że moja choroba ma podłoża genetyczne  (nawet oczy mi przebadali by to wykluczyc) już tak. Niech on robi ze swoją partnerka (konkubina, czy nie wiem jak trzeba powiedzieć), co i w jakich konfiguracjach chce. Ja jestem wolna, czysta. Jeszcze raz składam ogromne podziękowania Wszystkim którzy nie wierzyli w brednie  wypowiedziane przez tego człowieka.
Po pierwszym poronieniu przez rok nie moglam zajsc w ciaze. Dodatkowo borykalam się z infekcjami intymnymi. Lekarz ginekolog delikatnie zasugerowal brak wierosci. Pamietam swoje oburzenie. Siebie bylam pewna, P tez. Lekarz mówił, że już niejedna chciala rękę obcinać i chodziłaby bez reki. Okazalo się, że ja też. Zwalalam na miejsce pracy. Tyle kobiet w jednym miejscu, bakterie unoszą się nad toaleta...
Mam ogromny dług wobec Boga, ludzkości tam na górze, którzy chcieli zachować mnie przy życiu  i ten dług spłacę, 'bo kto ratuje jedno życie ratuje cały świat...'.
A później przychodzi moment, w  którym znów On doprowadza mnie do szału i z nerwów pół dnia ryczę powtarzając sobie, że w tym momencie karzę siebie za jego głupotę. Doskonale rozumiem, że nie powinnam. On mówi mi, że jemu zaświeciła się lampka jak ja użyłam bodajże liczby 3 przy ilości rozbitych małżeństw przez K. Jaka jest różnica 3, 2 czy 1? Fakt jest taki, że rozbiła. Pozbawiła dzieci ojca, żonie meza. Jakim czlowiekiem trzeba być by nawet 1 rodzinę rozbić? Gdyby do mnie przystawiał się jakiś facet a ja mialabym męża i dzieci posłałabym go na szczaw. W drugą stronę działa tak samo. Jego Rodzice uwierzyli mu, że K to tylko kolezanka. Gdyby to byla tylko kolezanka, to jak ja walczylam o zycie, to  jemu chyba nie w głowie byloby spotykanie się z nią. Jeszcze u nich w domu, co raz większą parodia. Teraz mieszkają razem a nawet spodziewają się potomka. Z koleżanką będzie miał dziecko? Może ja jestem nie na czasie. Przed wyjazdem do szpitala do mnie P obieral drugi kierunek. Cel podrozy: kolezanka. Skad wiem? Nie z konselacji gwiazd. Na to mam twarde dowody. W pierwszej kolejności kochanka później umierajaca zona.
Jej siostra widząc w pracy  kobietę, o której wie, że mnie zna. Odwraca się i udaje, że nie widzi. Wstydzi się za siostrę?  Nawet sąsiadka mówi, że ona częściej z psem wychodzi, niż On kiedyś z dziećmi. P zarzuca mi, że słucham innych ludzi. Tyle osób wkoło nie może kłamać, a on jeden mowic prawdę. Dzięki 'jego dobremu serduszku' skazana jestem na informacje, które dopływają do  mnie, ale nie tylko, bo widzę i słyszę. Dzięki jego prawdomówności lekarz uznal mnie za samobojczynie a przez to ja długie lata siedzę w domu. Są archiwa, śledztwo...Nie mogę tak po prostu wstać i machnąć drzwiami.
Kolejna sytuacja. Ktos kto używa messenger wie o czym mowa. Mi i wszystkim bliskim mi ludziom, do  których telefonu mogę zajrzeć. Awatar, czy jak to się nazywa P jawi się jako biedny, uciemiezony tatuś idący po parku z 2 dzieci tyłem. Awatar dla  dalszych  znajomych, czy nawet na grupie szkolej, to stare zdjęcie. Nie wiedziałam, że dla dorosłego chłopa chce się bawić w taką dziecinade. Opisy na GG to ja ustawiałam mając 16 lat a nie prawie 40. 
Wczoraj P powiedzial mi, że On nie ma do mnie żalu. Że on wybaczył a kim on jest jakimś bratem miłosierdzia i co on ma mi wybaczać? Wpedzenie mnie w chorobę, zdradę, pilnowanie jego diety, bo chodził na siłownię, dbanie o ognisko domowe, pranie, czy sprzątanie?
Mam czasami wrażenie, że chyba mnie zaćmiło jak zdecydowałam się na slub. Gdzie ja miałam oczy? Jak obserwuje jego kłamstwa i nieprawdomownosc jest mi słabo. Jak ja moglam wpaść w jego sidła? Mowia, że miłość zaślepia.  Ona na maksa odbiera rozum.
Nie będę mowic  o innych brudach, bo nie chce szkodzić komu innemu. Cieszę się, że z najgorszego kłamstwa godzącego w moją dumę się obmyłam. Przeżyłam swego rodzaju katharsis. Mogę wysoko swą głowę podnieść. To nie ja mam brudne, pełne mroku życie. Moje życie jest  czyste, udowodniłam swoją niewinnosc po 4 latach. Wczoraj P sugerował mi wizytę u psychologa.  Ciekawa jestem, czy jak psycholog prowadząc terapię z pacjentem jest w stanie pomóc zakłamanemu człowiekowi? I jak w tych kłamstwach się nie pogubić? Mowa o nim.
Zastanawia mnie tylko ta kobieta, która prowadziła mediacje, czy ona była moim pierwszym aniołem, czy była ze mną, czy przeciw mnie? Zagadka. Odnosiłam wrażenie, że jest za nim. Może jednak ona zbudowała poruzmienie z nim by bronic mnie? Nie wiem, naprawdę nie wiem...
 Na deser przy okazji Tłustego czwartku powiem, że kilka dni temu dostaję od P wiadomość z podpowiedzią, by córce dawać pół porcji obiadu, bo tatuś zabrał dziecko na zakupy, a  ona się w spodnie nie mieści.  Chodzi o proporcje między długością a szerokością a co sam robi w niemalże każdy weekend spędzony z dziećmi? Zabiera je na pizzę, czy jedzenie z McDonald. Na większości zdjęć z wakacji, które notabene sam wysyla, dzieci siedzą  z pizzą, colą lub innymi  smakołykami.  Ja nic nie mówię, bo wakacje są od tego, by mieć luz. Ja naprawdę nie wiem czy on tego nie widzi, że nie tylko ktos odpowiada za  dietę dzieci. Czy udaje mądrzejszego od innych? 
Jedyne słowo to HIPOKRYTA. Mam nadzieję, że nauczę się przestać karać za jego głupotę. 
W odpowiedzi od niego dostaję znaczenie wyrażenia efektu potwierdzenia. I tak sobie odbija tą piłeczkę. Jak mu to sprawia radość i jego musi być na wierzchu. Proszę niech tak będzie jak ma to mu dać dziką satysfakcję. 
Na początku mojej choroby obwiniałam Boga po co to wszystko. Później zaczelam wierzyć, że musi być jakieś wyjście. Niewinna osoba nie może znosić tylu upokorzeń.  Przyszedł w postaci ludzi, którzy potrafili i chcieli mi pomóc. Ja chcialam szybciej, ale nie dało się.  Przy okazji powiem, że dla mnie wiara, to  nie ilość wypowiedzianych modlitw, tylko to jakimi ludźmi jesteśmy i co innym z siebie damy. Jeżeli ktoś potrzebuje zatracić się w modlitwie ma do tego prawo. Zabijania w imię Boga nie pojmuję. Temat rzeka.
Podobno dowiadujemy się jak silni jesteśmy, jak się z czymś mierzymy. Mogę stwierdzić, że jestem bardzo silna w dodatku bardzo utalentowana, uparta a aktorstwo opanowane, na tyle że człowiek, z którym dzieliłam życie nie zorientował się mojej  udawanej pokory, bliskości, strzeżenia telefonu, pisania do niego jakby nigdy nic. Układania w głowie wszystkiego, byleby on się nie zorientował. Pozwoliłam wierzyć mu, że nic nie pamiętam i jestem za nim. Najgorsza z perspektywy czasu byla samotnosc. Nikomu nic, angielskie pytanie o samopoczucie. Odpowiedź Anglika 'ok, thanks and you'. Kto interesowal się kulturą tego kraju, wie ze Anglik powie grzecznosciowo wszystko dobrze, a u ciebie? Pamietam wszystko, każdy szczegół z tamtego okresu, jedna osoba zarzucała  mi brak pamięci, bzdury (nawet na pismie mam zaświadczenie, ze z moją pamiecia i rozumiem jest i bylo wszystko dobrze. Badanie bylo robione w 2021 roku, a jak wtedy bylo dobrze, to teraz moze byc tylko lepiej). Zaświadczenie wystawil po badaniu lekarz psychiatra a mi brak pamięci zarzucala pani kosmetolog. Jego rodzina, przyjaciele na zawsze będą za nim. Nie muszą być za mną, ja nawet bym nie chciała. Kto miał przy mnie być. Byl. Przetrwałam. Przeżyłam. Jestem. Będę...
Niedawno obchodziliśmy Walentynki. Nawet ten dzień uświadomił mi jak bardzo my byliśmy podobni do siebie. P zapytał mnie czy może wpaść na minutę do dzieci na Walentynki. 'Jasne'- mowię. Przyjeżdża, daje im upominki.  Wiadomo, że śmieszne, bo im po prostu ma być miło. Co dostają od niego? Poduszki.  Co dostają ode mnie? Poduszki.  Umawialiśmy się na prezenty? Nie. Coś mnie trafia, bo jesteśmy nawet jeśli chodzi o prezenty, to  podobni do siebie. Nie mam zamiaru utrudniac mu kontaktów z dziećmi.  To tez jego dzieci, one nie muszą cierpiec przez doroslych. On zrezygnował ze mnie, nie z  nich. Dlatego przy dzieciach staram się nie wypowiadać źle. Nawet więcej, tłumaczę im, że dziecko taty, to będzie ich brat, łączy ich wspólny tata. Ich tata zrezygnował ze mnie. Zdradę fizyczną można wybaczyć, ale jeśli żona umiera w szpitalu a ty obierasz drugi kierunek i jedziesz do koleżanki, to już nie jest tylko kolezanka. Łapię się na tym, że najlepiej byłoby jakby On zniknął z mojego życia ale z drugiej strony to  ojciec moich dzieci.  On powołał je  na świat, więc to nie jest łaska,  tylko musi wziąć za nie odpowiedzialnosc. On zamknął serce na mnie, wybierając inną kobietę ale nie wolno mu zamykać serca na nich. 
Czemu piszę o tym wszystkim publicznie, bo dostalam przyzwolenie od niego. Jakich bezecenstw On opowiadal o mnie, to się w głowie nie mieści. Wtedy nie moglam się bronic. Teraz mogę i chcę.  Kiedys musialam znosic wiele. Teraz mogę mowic stop i szukać dowodow. Nie jestem w tym sama. A świat niech się dowie jak było naprawdę. Życie i wstydzenie się za rzeczy, których nie robiłaś jest upokarzające. 
A nasze uczucie miało smak zimnej coli pitej z jednej puszki w promieniach słońca (bo tylko tyle euro bylo w portfelu) gdy czekaliśmy na autokar z pierwszych wspólnych zagranicznych wakacji... Teraz nie ma nawet tego aluminium z recyklingu...

Popularne posty z tego bloga

prawie umrzeć z miłości