Moje małżeństwo nie bylo zle. Bardzo się kochaliśmy i wspieraliśmy. Broniłam go zawsze, a on mnie. Bardzo chcieliśmy mieć dzieci, tu było pod górkę. Ja byłam dobra zona, On dobrym mężem. Ja czekałam na niego z ciepłym obiadem, nie zawsze z uśmiechem na twarzy, bo humorki mialam różne, On tak myślałam dużo pracuje, często wracał do domu z kwiatami. Tylko my rozumieliśmy teksty dirty dancing się zachciało, hat, czy na bagnach najlepiej. Dlatego nie rozumiem dlaczego po tym wszystkim co nas łączyło ten sam człowiek chcial Cię oddac na narzady, a jak ty leżysz i po cichu umierasz, to On sprowadza kochanke do domu. Jakim czlowiekiem trzeba być, by do domu, gdzie już jest żałoba, bo umiera ukochana corka, siostra, matka spotykać się z kochanką. Człowiek, dla którego beż wahania oddałabyś nerkę okazalo sie, ze on Twoja by sprzedał...
prawie umrzeć z miłości
- Kurwa nie jezdzij do niej. Wrzeszczalam na cały dom. Mój ówczesny mąż właśnie wrócił od kochanki i wyprowadzał się do niej. Była niedziela. P od rana był jakis nieswój. Szukal powodu wyjscia z domu. Znalazl. Wyjechał pod pretekstem kupna bramki zabezpieczajacej na schody. Ja w tym czasie zajmowałam się obiadem i dziećmi. Miala przyjechać do nas moja przyjaciółka ze swoim mężem i dziećmi. W tak zwanym między czasie przyszedł mój brat Bartek ze swoimi synami. Widzial, ze jest mi ciezko samej z dziećmi i z przygotowywaniem obiadu dla gosci. " Marlena "- powiedzial. " Chodz na spacer. Ja później wezmę Anię do siebie a ty wezmiesz Wojtusia na taras, bo pewnie usnie, a ty spokojnie dokonczysz obiad". Pomyslalam Aniol nie człowiek. Samej byloby mi ciezko. Tak zrobolismy, Wojtuś usnął. Ania poszla do mojego brata, a Wojtuś spal na tarasie. Robilam obiad, P dlugonie bylo w domu a pojechał po rzekome bramki zabezpieczajace na schody. Wzielam telefon i zapytalam gdzie ...