Wczoraj dzieci wróciły do domu po weekendzie z P. Tylko umocniłam się w przekonaniu, że warto było  kroczyć tą drogą by teraz być tu gdzie jesteśmy. Dzieci byly już wykapanego, zbliżała się pora snu. Ania poprosiła mnie, zeby  podrapać ją po plecach. Jasne, powiedziałam. Los chciał, że stuknęłam się ręka o jej łóżko. Ania zapytała, czy ręka mnie boli.  Mówię do niej, że nie. Nie ma co przezywac, stało się i już. Ania pyta, która to ręka. Pokazuję jej, a co dostaje w  zamian? Buziaka w rękę, zeby nie bolało i słowa kocham Cię najbardziej na świecie.  Warto było to wszystko znieść.  Gdyby trzeba było zrobić to wszystko raz jeszcze wytrzymałabym byle by żyć. Dla nich.

Popularne posty z tego bloga

prawie umrzeć z miłości